Złośnik i złośnica

„Ależ ona jest rozpuszczona!”, „Jaka niewychowana”, „Jesteś niegrzeczny!”, „Musi go pani krótko trzymać”.
Ile razy usłyszałeś podobne słowa na temat swojego dziecka? Ile razy sam to wypowiedziałeś o innym dziecku?

leo-animal-savannah-lioness-55814

Złość – emocja, która stoi pod pręgierzem uczuć niechcianych, nieakceptowanych, zaklasyfikowana jako negatywna. Czym jest naprawdę? Emocją nierozerwalnie związaną z lękiem przed niezaspokojeniem potrzeb, przed przekraczaniem naszych granic. Nie jest zatem negatywna skoro zostaliśmy w nią wyposażeni, jest nam potrzebna, jest czerwoną lampką alarmową.

Mam nieodparte wrażenie, że złość jest szczególnie nieakceptowana u dzieci. Nasze oczekiwania podporządkowania się dziecka stawiamy wyżej od jego potrzeb pobawienia się dłużej, założenia innej bluzki, czy niechęci do zjedzenia kalafiora. Ale nie o konflikcie potrzeb chcę napisać, ale o prawie do przeżywania złości przez dzieci. Prawie, którego im odmawiamy.

Dziecko ma być grzeczne. Co to tak naprawdę znaczy  „grzeczny”? Podporządkowany, uległy, spokojny. Wizja dziecka grzecznego kłóci się z rzeczywistością krzyczącego, kopiącego, tupiącego, płaczącego malucha domagającego się uszanowania jego woli. Jednak jak niby ma ono sobie poradzić z falą narastającej frustracji, która zaraz eksploduje? Krzyczy, tupie, płacze. Reaguje intuicyjnie, tak  żeby rozładować napięcie, dać upust energii, która je zalewa. W arsenale obserwowanych reakcji jest jeszcze skumulowanie złości w sobie, wycofanie się i nie reagowanie. Tyle tylko, że złość ma to do siebie, że zawsze znajdzie drogę żeby się wydostać, czasem w nieprzewidywalny sposób. Przypadki terapeutyczne pokazują też, że nie jest to najlepsze rozwiązanie.

Zanim powiesz o dziecku, że zachowuje się nienormalnie, bo krzyczy ze złości, zastanów się jak Ty, dorosły człowiek z długim doświadczeniem życiowym radzisz sobie z nią? Krzyczymy, ubliżamy, trzaskamy drzwiami, wyzłośliwiamy się, czepiamy, czasem jesteśmy po prostu agresywni fizycznie i… wygląda na to, że niczym nasze reakcje nie różnią się od tych dziecięcych. Nie pozwalamy dzieciom przeżywać złości, ganiąc je i wciskając w odchylenia od normy. Ale pozwalamy szefowi drzeć się na nas, wdajemy się w pyskówki etc. Dlaczego? Dziecko jest gorsze? Złość jest taką energią, której za wyjątkiem patologicznych metod upośledzających ludzi, nie da się wyeliminować. Ty też zapewne słyszałeś, że masz być grzecznym dzieckiem, a tymczasem:
NIE ZNAM ŻADNEGO DOROSŁEGO, KTÓRY POTRAFI KONTROLOWAĆ I KONSTRUKTYWNIE RADZIĆ SOBIE ZE ZŁOŚCIĄ.
Powiesz może, że „pyskówki”, to co innego niż krzyk dziecka i ile można to znosić. A ile można znosić Twój zły nastrój? Wiesz, że warczenie na kogoś, ubliżanie mu, sprawianie komuś zamierzonej przykrości to agresja werbalna?

Dzieci, które reagują impulsywnie, krzycząc, tupiąc odreagowują lęk, strach, który ma różne źródło. A u podstaw naszych zachowań ZAWSZE jest jakiś powód. Coś co je wyzwala. Może kłótnia rodziców, może stres związany z narodzinami rodzeństwa, może brak miłości rodziców, może przebyta choroba, może pobyt w szpitalu, może cierpienie, może tysiąc innych poważnych zdarzeń. Dlatego:

ZANIM OCENISZ CZYJEŚ DZIECKO, MÓWIĄC O NIM ŻE JEST ROZPUSZCZONYM BACHOREM, KRZYWDZĄC GO TYMI SŁOWAMI POMYŚL O TYM, ŻE TY TEŻ WŁAŚNIE STRACIŁEŚ KONTROLĘ NAD SWOJĄ ZŁOŚCIĄ, MÓWIĄC TE SŁOWA. PAMIĘTAJ, ŻE NIE ZNASZ KONTEKSTU JEGO ZACHOWANIA.

Jest jeszcze kwestia narzędzi jakie proponujemy dzieciom aby sobie ze złością poradziły i rozładowały napięcie. Co dajemy w zamian za „nie krzycz!”, „nie złość się”. Kiedy mówię swojemu dziecku „jesteś zły, nie muszę być odbiorcą Twojej złości, nie wyżywaj się na mnie, idź do pokoju i ochłoń” to łapię się na tym, że jak mam zły dzień, wstaję lewą nogą, to nie siedzę w pokoju, czekając aż ochłonę. Wciągam domowników w ten mój zły dzień. Ale od dziecka oczekuję zachowania, na które ja, dorosła osoba nie potrafię się zdobyć.

Tak sobie myślę, że akceptowalne przeżywanie złości jest uwarunkowane kulturowo. W Polsce dobrze jest gdy złość jest tłumiona, w Japonii zdaje się, że emocjonalność w ogóle nie jest zbyt pożądana. Ale czy zachowanie naszego dziecka w kulturach krajów południowych, ekspresyjnych nadal byłoby uważane za przesadne?

A teraz wynik pewnego eksperymentu. Dziecko, które krzyczy ze złości, drze się, leży na podłodze kopie nogami. Chce kopać w Ciebie. Usuwasz się zachowując spokój, stawiając granice i mówiąc, że nie pozwolisz siebie skrzywdzić. Jesteś wciąż przy dziecku, nie mówisz nic, jesteś gotowy gdyby Ciebie potrzebowało, ono wciąż krzyczy. Po kilkunastu minutach widzisz, ze zaczyna szlochać ze smutku, widzisz jego bezradną twarz i słyszysz prośbę o przytulenie.  Myślisz, że jego zachowanie wynikało z rozpuszczenia, ze złego wychowania, ze złej woli czy z niemożności poradzenia sobie z własnymi emocjami? Odpowiedź zostawiam Tobie.

Zaświeć przykładem zanim zrugasz dziecko za okazywanie złości. To nie są maskotki i roboty do bycia posłusznymi i miłymi stworzeniami. Jak im się przyjrzysz, to okaże się że są dokładnie tacy sami jak Ty, ze wszystkimi ułomnościami. Potrzebują czasu i drogowskazów by być świadomymi swoich emocji ludźmi. Pochyl się nad nimi zamiast oczekiwać zachowań, których sam nie prezentujesz i ucz się razem z nim.

2 uwagi do wpisu “Złośnik i złośnica

Dodaj komentarz